3.2.1. start czyli miłe złego początki
No zobaczymy jak mi pójdzie to pamiętnikowanie 🙂 Poczułem potrzebę napisania czegoś od siebie po wycieczce na Granaty, ale zobaczymy… Czytaj więcej »3.2.1. start czyli miłe złego początki
No zobaczymy jak mi pójdzie to pamiętnikowanie 🙂 Poczułem potrzebę napisania czegoś od siebie po wycieczce na Granaty, ale zobaczymy… Czytaj więcej »3.2.1. start czyli miłe złego początki
Od kursu turystyki zimowej minęły prawie 3 miesiące, a z Arkiem nie mogliśmy się dogadać co do wspólnego wyjazdu. Wreszcie jest. Weekend, dodatkowo dołącza Budzik, z którym 5 Stawów atakujemy już w piątek, Arek ma dojechać w sobotę skoro świt. Z ciekawostek piątkowych – ze względu na beton, podchodziliśmy ciut krótszą (ale w innych warunkach zupełnie nie praktyczną) drogą „pod wyciągiem”.
Niestanardowe podejście do Piątki
W przypadku Tatr, zimowa turystyka jest nieporównywalnie bardziej narażona na wypadek niż jej letni odpowiednik. Z tego względu, wykazując się niebywałym jak na nas rozsądkiem, zapisaliśmy się z Arkiem na kurs turystki zimowej do Waldka Niemca. Prawie 4 dni tyrania pod okiem specjalisty po pas w śniegu po górach – zapowiadało się dobrze. Zbiórka w piątek wieczorem w Betlejemce. Śniegu na razie wiele nie ma, ale ma padać. Auto zostawiamy pod COSem i już po zmroku idziemy przez Boczań na Halę Gąsienicową do Betlejemki. Idzie się dobrze, śniegu jest mało, ale na tyle, że przykrył kamienie, w dodatku zimowe noce są dość jasne.
Sobota, organizm jakby zaczął przyzwyczajać się do wysiłku i zmęczenia. O 7:00 wychodzimy z Murowańca, temperatura dość niska, ale świeci piękne słońce. Początek tak jak wczoraj – Czarny Staw, Zawrat. Przełęcz wita nas ciepłym i przyjemnym słońce, oraz widokiem na Dolinę 5 Stawów Polskich.
Po wyjściu na Zawrat przywitał nas słoneczny widok
13, piątek. Budzimy się w Murowańcu po 6:00. Trochę czuć zmęczenie po wczorajszym podejściu Boczaniem z plecakiem 70 litrów, wypakowanym na 110%. Pogoda niezła, także w dobrych nastrojach przed 7:00 wychodzimy ze schroniska, obierając kierunek na Czarny Staw Gąsienicowy, a potem na Zawrat. Idzie się dobrze, także szybko obchodzimy CSG i zaczyna się bardziej wymagające podejście pod górę, a pod samym Zawratem klamry i łańcuchy.
Aśka na klamrach pod Zawratem
Ula z Przemkiem od paru dni spali w Zakopanem, więc Aśka zaciągnęła i mnie. Wspólnie podjęliśmy decyzję, że zrobimy coś fajnego na Hali Gąsienicowej, a że w grę wchodziła jednodniówka z Krakowa, więc również coś szybkiego. Kościelec, tatrzański Matternhorn, góra która w panoramie z Zakopanego czy Podhala ginie na tle Orlej Perci, przy wejściu na Halę robi ogromne wrażenie. Szlak nie posiada łańcuchów, ale trudności są porównywalne do Orlej Perci, a skupiają się w dwóch miejscach – kominek w połowie, pomiędzy Karbem a szczytem, oraz jedno miejsce pod samym szczytem.